Grono tłumaczy polskiej literatury na rumuński jest
niewielkie, ale Rumuni w rodzimym języku mogą
przeczytać noblistów, romantyków, ale i Andrzeja
Stasiuka, Olgę Tokarczuk czy Dorotę Masłowską. O
tłumaczach, tłumaczeniach i promocji polskiej
literatury Polskiej Agencji Prasowej opowiada
wykładowca i tłumacz prof. Constantin Geambasu.
PAP: Co młodzi Rumuni sądzą o polskiej literaturze?
Prof. Constantin Geambasu: Panuje opinia, że jest to literatura narodowa – romantyzm, mitologia
narodowa to tematy bardzo męczące w odbiorze dla obcokrajowców. Przewija się w niej wciąż
sprawa wolności, niepodległości, powstań, okupacji niemieckiej, łagrów, obozów koncentracyjnych.
Niezaprzeczalnie są to tematy bardzo ważne nie tylko dla Polski, ale i szeroko pojętego
humanizmu.
Oczywiście, polska literatura to także bardzo ciekawy nurt eksperymentalny, Nowa Fala, literatura
awangardowa, oniryczna doskonale wpisująca się w nurt europejski. Gdy tylko znalazł się tłumacz
Witolda Gombrowicza, okazało się, że jego teksty zdobyły popularność i zaczęły krążyć wśród
czytelników. Podobnie było z Miłoszem i Mrożkiem. Na targach w maju dużym zainteresowaniem
cieszył się np. tekst Jerzego Grotowskiego o teatrze. Z kolei literatura najnowsza obecna w
Rumunii to przede wszystkim autorzy tacy jak Andrzej Stasiuk, Olga Tokarczuk, Paweł Huelle,
Mariusz Szczygieł, Dorota Masłowska.
PAP: Najpewniej kluczową rolę odgrywa jakość tłumaczenia?
C.G.: Gdyby nie pomoc polskiego ministerstwa kultury, pozycja polskiej literatury za granicą byłaby
dużo gorsza. Utworzenie w 2001 roku Instytutu Polskiego w Bukareszcie uruchomiło rynek
tłumaczy i tym samym czytelników. Ważną rolę odgrywa też Instytut Książki w Krakowie, który
dofinansowuje tłumaczenia polskiej literatury na języki obce.
Dzięki grantom udało mi się wydać antologię poezji Szymborskiej, a także twórczość Miłosza,
Ryszarda Krynickiego, Tadeusza Różewicza, Kazimiery Iłłakowiczówny, “Kordiana” Juliusza
Słowackiego i “Sonety krymskie” Adama Mickiewicza. Mam ogromną satysfakcję z tłumaczenia we
współpracy z poetką antologii twórczości Bolesława Leśmiana, którego uważa się przecież za
niemożliwego do przetłumaczenia ze względu na bogactwo językowe i przeuroczą wyobraźnię
poetycką. Dwa lata temu ukazała się “Ziemia obiecana” Władysława Reymonta. Znany jest prawie
cały Gombrowicz: “Ferdydurke”, “Pornografia”, “Transatlantyk”, “Kosmos” i w całości “Dzienniki”.
Wskaźnikiem popularności literatury jest jej obecność na targach książki.
PAP: Jak polska literatura wygląda na tle innych krajów?
C.G.: Przez długi czas rynek rumuński w związku z cenzurą był zamknięty. Wciąż do
przetłumaczenia jest wiele wartościowych dzieł humanistyki. Wiadomo jednak, że pierwszeństwo w
całej Europie ma literatura francuska, brytyjska, amerykańska. Nie inaczej jest w Rumunii.
Jeśli jednak porównać literaturę polską z innymi literaturami słowiańskimi, to jest ona
konkurencyjna na przykład wobec literatury rosyjskiej. Mimo że w porównaniu z tłumaczami języka
rosyjskiego tłumacze języka polskiego to wąskie grono osób.
PAP: Jest Pan wykładowcą, więc wie najlepiej, czy to niewielkie grono ma następców? Kto w
Rumunii uczy się polskiego?
C.G.: Młodzi nie wybierają języka polskiego z własnej inicjatywy. Uczą się go na Wydziale Języków
i Literatur Obcych Uniwersytetu w Bukareszcie w pakiecie z bardziej popularnymi.
Staramy się kształcić nowych tłumaczy. Co roku na polonistyce jest 15 miejsc, a wydział kończy
ok. 6-7 osób mówiących po polsku. Nie muszą się jednak martwić o pracę, gdyż rynek rumuński
jest bardzo chłonny, jeśli chodzi o absolwentów polonistyki i bohemistyki. Polscy inwestorzy,
których jest sporo, potrzebują ich w swoich spółkach.
W Bukareszcie rozmawiała Katarzyna Nocuń, Polska Agencja Prasowa
****
Prof. Constantin Geambasu, ur. 1948 r. Tłumaczy na rumuński polską literaturę. W jego dorobku
są zarówno tłumaczenia literatury dawnej (np. “Trenów” Jana Kochanowskiego), jak i
współczesnych autorów, m.in. Stefana Chwina, Wojciecha Kuczoka, Doroty Masłowskiej, Andrzeja
Stasiuka, Olgi Tokarczuk. Na język rumuński przekładał także twórczość Adama Mickiewicza,
Stanisława Wyspiańskiego, Andrzeja Szczypiorskiego, Czesława Miłosza, Wisławy Szymborskiej,
Zbigniewa Herberta, Karola Wojtyły, Leszka Kołakowskiego, Stanisława Lema. W latach 2004-2011
kierował Katedrą Języków i Literatur Słowiańskich Uniwersytetu w Bukareszcie.