W Mauretanii, republice islamskiej, kobiety są
szanowane i cieszą się wolnością, ale ich świat
pozostaje oddzielony od świata mężczyzn, a status
jest inny wśród Maurów i wśród plemion Czarnej
Afryki. Opowiadają o tym siostra Celina Natanek i
nauczycielka Dominika Malczewska, jedyne dwie
Polki mieszkające w Nawakszut, stolicy tego
czteromilionowego kraju wciśniętego między
Atlantyk i Saharę.
Siostra Celina ze Zgromadzenia Sióstr Misjonarek Afryki (Sióstr Białych) jest w Nawakszut od roku
„Pracuję w ośrodku dziennym dla dzieci niepełnosprawnych intelektualnie i fizycznie. Przyjmujemy
w nim dzieci z opiekunami, matkami na kilka godzin dziennie od poniedziałku do piątku. Mamy
dzieci od roku do 16 lat” – opowiada PAP. Większość dzieci w ośrodku cierpi na porażenie
mózgowe lub wodogłowie; wiele nigdy nie było zdiagnozowanych.
– W stu procentach są to dzieci muzułmańskie. Nie ma tu dzieci chrześcijańskich lub innych wyznań
– mówi s. Celina. Zapewnia, że w swej pracy nie napotyka trudności związanych z różnicami
religijnymi, choć w Mauretanii, dawnej francuskiej kolonii, islam jest religią państwową. – Kościół
katolicki, mimo że nie jest oficjalnie uznany, jest w Mauretanii postrzegany pozytywnie, a ludzie
Kościoła są traktowani z szacunkiem – tłumaczy. Według misjonarki to dzięki temu, że Kościół od
początku angażował się w sprawy społeczne. Caritas zakorzenił się tam w latach 70., w okresie
wielkiej suszy, i do dziś budzi pozytywne skojarzenia, a siostry zakonne są doceniane.
– Mimo to nie możemy zapomnieć, że jesteśmy w kraju prawie w stu procentach muzułmańskim,
gdzie podobnie jak w krajach Bliskiego Wschodu mamy do czynienia z rozwojem islamu
radykalnego. Ostatnimi laty możemy zaobserwować, jak zmieniają się tu zwyczaje, stają się
bardziej radykalne, jeśli chodzi o religie. To powoduje, że Kościół stara się być dyskretny –
przyznaje s. Celina.
Do tej pory islam w Mauretanii nie był radykalny – przekonuje. – Tutejsi mieszkańcy to są
nomadowie, ludzie pustyni, wolni. Wcześniej nie było tu specjalnych miejsc do modlitwy. Wraz z
rozwojem miast, osiedlaniem się, powstają meczety, a co za tym idzie tworzy się edukacja
religijna, powstają szkoły koraniczne. A to powoduje, że zmieniają się też zwyczaje religijne –
opowiada polska zakonnica.
Mimo że Mauretania to kraj muzułmański, kobiety mają sporo wolności. Jednak ich status różni się
bardzo w dwóch grupach – w społeczności arabskiej oraz u ludów murzyńskich zamieszkujących
na południu kraju, nad rzeką Senegal.
W plemionach Czarnej Afryki kobieta dużo i ciężko pracuje. – W społeczności arabskiej kobieta ma
dużą wolność; można powiedzieć, że jest królową – opowiada s. Celina. – Słyszałam od młodych
chłopaków, że jest im się trudno ożenić, bo kobieta potem dużo wymaga, ma dużo oczekiwań.
Kobiety pracują zawodowo, są ministrami, artystkami. – Kobietę się tutaj szanuje, pozwala się jej
prowadzić samochód, iść do szkoły, na studia, wykonywać zawód; kobietom się ustępuje w kolejce
– wylicza w rozmowie z PAP Dominika Malczewska, druga Polka mieszkająca w Nawakszut. – Mam
nadzieję, że kobiety zachowają tę wolność, nie stracą jej wraz z oddziaływaniem radykalnym
nurtów religijnych – wyznaje s. Celina.
Malczewska, z zawodu nauczycielka języka polskiego dla obcokrajowców, zwraca jednak uwagę, że
mimo relatywnej wolności kobiet w Mauretanii ich świat jest zupełnie odrębny od świata mężczyzn.
W szkole w starszych klasach zajęcia są prowadzone oddzielnie dla kobiet i dla mężczyzn. W
domach mauretańskich kuchnia jest zawsze połączona z małym salonem, a obok jest duży salon.
W dużym salonie siedzą mężczyźni a w małym kobiety. – Miałam okazję być na tradycyjnym ślubie.
Taka uroczystość trwa trzy dni, ale jest bardzo niewiele momentów, kiedy mężczyźni bawią się
razem z kobietami – zauważa Polka, która do Mauretanii przyjechała za mężem.
– Jest Francuzem i pracuje w banku; akurat dostał kontrakt na trzy lata. Zawsze mówiłam mu:
gdziekolwiek pojedziesz, pojadę z tobą, a im dziwniejszy kraj, im mniej o nim wiem, tym lepiej, bo
się więcej dowiem – opowiada PAP.
Według niej w Nawakszut mieszkają tylko dwie Polki – ona i s. Celina Natanek. – Z tego, co
słyszałam jest jedna Polka na północy kraju, w Nawazibu, ale nie poznałam jej do tej pory, jest też
jedna siostra w miejscowości przy granicy z Senegalem – wymienia.
Z Nawakszut Marzena Kozłowska, Polska Agencja Prasowa