
Jigoro Kano jest twórcą judo, a Japonia do dziś
uważana jest za dominującą nację w tym sporcie.
Jedyny Polakiem trenującym na co dzień w mekce
judo jest Franciszek Dąbrowski. Ponadto w
podtokijskiej Tsukubie studiuje… inżynierię
materiałową.
Niewielu jest polskich sportowców, którzy na stałe mają
możliwość podnoszenia swych umiejętności w Azji. Od pół
wieku, kiedy judo pierwszy raz pojawiło się w programie
igrzysk olimpijskich (Tokio, 1964 rok), zdecydowanie najlepsi są reprezentanci Japonii. Wygrywają
też w mistrzostwach świata. Z gwiazdami tego sportu w Tsukubie trenuje pochodzący z Warszawy
Dąbrowski.
– Trenuję cztery razy w tygodniu, udaje mi się pogodzić pracę z zawodowym uprawianiem sportu.
Każdorazowo zajęcia trwają po 2,5 godziny, a po nich mocno czuję, że wykonałem ciężką pracę. A
to, czego się nauczyłem, mam nadzieję pokazać na przełomie lutego i marca 2015 roku w turnieju
Pucharu Świata w Warszawie – powiedział Polskiej Agencji Prasowej 25-letni Dąbrowski.
Na co dzień w Tsukubie ma on okazję trenować m.in. z wicemistrzem olimpijskim z Londynu oraz
dwukrotnym wicemistrzem świata Hiroaki Hiraoką (waga 60 kg).
– Dla Japończyków judo jest sportem narodowym, uwielbiają tę dyscyplinę. Do tej pory tylko
dwóch Polaków wygrało najbardziej prestiżowe zawody w tym kraju im. Jigoro Kano – w 1992 roku
Paweł Nastula (złoty medalista igrzysk w Atlancie) i w 2007 Tomasz Kowalski – dodał zawodnik z
Warszawy, który ma w dorobku srebrny (2014) i brązowy (2013) medal Pucharu Polski oraz trzy
brązowe krążki akademickich MP.
Dąbrowski jest jedynym polskim judoką trenującym od kilku miesięcy w Japonii, ale rodaków
każdego dnia spotyka w instytucie inżynierii materiałowej (NIMS) w Tsukubie.
– Realizuję badania w dziedzinie materiałów termoelektrycznych wspólnie z innymi Polakami. Na co
dzień trzymamy się razem z osobami z innych krajów, organizujemy międzynarodowe spotkania,
np. przy okazji urodzin kogoś z naszej dużej społeczności. Oczywiście nie mogło nas zabraknąć na
zawodach Grand Slam w judo w Tokio. Wraz z kolegami z Japonii udało się nam zakupić bilety w
strefie najbliżej mat – przyznał doktorant Politechniki Warszawskiej.
Obcokrajowcy wspólnie uczą się języka japońskiego, choć urzędowym w pracy jest angielski. –
Japoński opanowałem w stopniu wystarczającym, aby zdobyć pożądaną informację lub przeczytać
tekst zapisany hiraganą lub katakaną. Okazja do podszlifowania języka będzie podczas świąt
Bożego Narodzenia. Wigilię organizujemy wspólnie z całym międzynarodowym środowiskiem
naukowym – wyjaśnił Polak.
Dąbrowski twierdzi, że na Wydział Inżynierii Materiałowej stołecznej Politechniki, a co za tym idzie
i do Tsukuby, trafił trochę przez przypadek. – Chciałem się dostać na Wydział Matematyki i Nauk
Informacyjnych, lecz się nie powiodło. W liceum nie należałem do asów, ale zainteresowanie
przedmiotami technicznymi sprawiło, że radzę sobie na inżynierii materiałowej- przyznaje. Wybór
ten okazał się strzałem w dziesiątkę. Obecnie dziedzina ta najmocniej warunkuje postęp
technologiczny.
Polski judoka mówi o sobie, że jest szczęściarzem. Ma okazję uczyć się, pracować i trenować w
dalekiej Japonii. – Wydział też dofinansował mój jeden start w zawodach, za co jestem dziekanowi
bardzo wdzięczny. Wierzę, że w kolejnym sezonie stanę na podium mistrzostw Polski – to jest mój
cel – podsumował.
Trenerami w Tsukubie są tak znani judocy, jak dwukrotny brązowy medalista MŚ Takashi Ono i
przede wszystkim wicemistrz olimpijski z Barcelony oraz dwukrotny mistrz globu Hirotaka Okada.
Każdego roku w tym podtokijskim ośrodku trenują najlepsi reprezentanci Polski, przed laty ćwiczyli
np. Nastula, Waldemar Legień czy Rafał Kabacki. (PAP)
Radosław Gielo, Polska Agencja Prasowa