Prowizoryczny dach, brak podłogi, a na ścianach
unikalne freski – tak wygląda kościół Najświętszej
Maryi Panny w Mścisławiu na wschodzie Białorusi,
który w tym roku świętował 400-lecie założenia.
Msze odprawiane są w dawnej zakrystii, gdzie
urządzono kaplicę.
Kościół, ufundowany dla zakonu karmelitów przez
wojskiego mścisławskiego Karola Jakuba Madalińskiego,
boryka się z problemami typowymi dla niewielkich parafii
na Białorusi, których nie stać na odrestaurowanie zabytku. Jak podkreśla jego proboszcz, stanowi
jednak unikat na wschodzie Białorusi, gdzie wiele parafii dysponuje tylko domami czy kapliczkami
jako miejscami spotkań wiernych. To m.in. dziedzictwo komunizmu, gdy wiele kościołów
wysadzono w powietrze.
– Na tym kościele historia zostawiła wiele razy swoje piętno – powiedział PAP proboszcz Robert
Maciejewski, który służy w Mścisławiu od 2007 r. – Praktycznie dopiero od 20 lat można
powiedzieć, że parafia się odradza, i ten budynek próbujemy własnymi siłami jakoś przywrócić do
użytkowania na rzecz kultu Bożego.
Kościół pamięta m.in. czasy wojny polsko-rosyjskiej z połowy XVII w., a w szczególności
wydarzenia znanego jako „rzeź Trubieckiego”, kiedy to wojska rosyjskie pod przywództwem księcia
Aleksieja Trubieckiego w 1654 r. wybiły znaczną część ludności cywilnej Mścisławia.
Ta dramatyczna karta historii została uwieczniona na freskach we wnętrzu kościoła. Jeden z nich
przedstawia scenę mordowania karmelitów, którzy pracowali w kościele Najświętszej Maryi Panny.
– Karmelici ci mieli ponoć wziąć bardzo aktywny udział w obronie Mścisławia przez wojskami
rosyjskimi – mówi ks. Maciejewski. Jak podkreśla, w nawiązaniu do tamtych wydarzeń do dzisiaj o
mieszkańcach Mścisławia mówi się, że to „niedosieki”.
– To unikalny kościół. Jest bezsprzecznie wspaniałym dziełem barokowym, a po drugie ma piękne
wnętrza. Chociaż bardzo uszkodzone, ale zachowały się unikalne freski zarówno o tematyce
religijnej, jak i świeckiej, historycznej – podkreślił w rozmowie z PAP szef Towarzystwa Ochrony
Zabytków Anton Astapowicz. Na freskach przedstawiono także fundatorów kościoła.
Za czasów komunizmu kościół podzielił los bardzo wielu innych świątyń na terenie Białorusi. –
Ksiądz Michał Warnas, który był ostatnim proboszczem, w 1937 r. jak większość tutejszego
duchowieństwa został aresztowany przez NKWD i zamordowany w Mohylewie – mówi ks.
Maciejewski.
Budynek był przez kilkadziesiąt lat wykorzystywany jako magazyn. – To zostawiło bardzo trwały
ślad. Kościół niszczał, ponieważ nie odprawiano nabożeństw. W podziemiach, gdzie wcześniej
chowano zmarłych, urządzono miejsce, gdzie kiszono ogórki i kapustę – podkreśla proboszcz.
Z początkiem lat 90. rozpoczęły się nabożeństwa i parafia zaczęła się odradzać. „Nasza sytuacja
jest o tyle złożona, że większość na tych terenach stanowią prawosławni, a katolików jest znikomy
procent” – mówi ks. Maciejewski.
Parafia liczy około 100 wiernych, chociaż z udziałem w mszach i innych praktykach religijnych –
słowami proboszcza – „bywa bardzo różnie”. – Jest to na pewno dużo bardziej złożone niż u nas
Polsce, gdzie mamy rodziny katolickie z dziada pradziada. Tutaj często są mieszane, katolickoprawosławne.
Zdarzały się przypadki, że w rodzinie tylko jedna osoba jest wyznania katolickiego, a
wszyscy inni prawosławni – podkreśla.
Mścisławscy katolicy ze względu na małą liczbę nie są w stanie własnymi siłami utrzymać i
wyremontować kościoła, poważnie zdewastowanego po latach komunizmu. Nawa główna nie ma
dachu, choć skonstruowano nad nią solidne drewniane zadaszenie, dzięki czemu deszcz nie pada
do środka. Nie ma także podłogi, a pod ścianami leżą fragmenty drewnianych ornamentów.
– Trzeba zrobić dach, posadzkę, okna są do wymiany. Stoją tu jeszcze stare rusztowania sprzed 30
czy 40 lat, których usunięcie jest ogromnym problemem, bo to wymaga specjalistycznego sprzętu.
To wszystko może się przewrócić. Pracy jest bardzo dużo. Byłoby wspaniale, gdyby taką perełkę
można było przywrócić do stanu prawdziwej używalności – mówi proboszcz.
Kościół zdany jest obecnie na pomoc archidiecezji oraz innych instytucji. Został na Białorusi uznany
za zabytek kultury i także miejscowe władze – jak podkreśla ks. Maciejewski – na miarę swoich
możliwości pomagały parafii, np. w pomalowaniu ścian zewnętrznych czy w utrzymaniu terenu
wokół świątyni.
– To region słaby gospodarczo, miasto też. Realnie patrząc, miejscowe władze nie mają pieniędzy
na restaurację. W tym kościele znajduje odzwierciedlenie sytuacja na całej Białorusi – dodaje
Astapowicz.
Remont wymagałby długoterminowych prac z udziałem specjalistów. Kilka lat temu do Mścisławia
przyjechali specjaliści z Polski. – Mamy dokumentację, którą nam zostawili, jeśli chodzi o kwestię
restauracji. To niewątpliwie cenne, że nawet tak daleko od polskiej granicy polskie Ministerstwo
Kultury interesowało się także tym kościołem – mówi proboszcz.
– Modlimy się, żeby udało się problem remontu rozwiązać – dodaje.
Z Mścisławia Małgorzata Wyrzykowska, Polska Agencja Prasowa