Nowa płyta Grzegorza Turnaua „7 widoków w
drodze do Krakowa” to cykl piosenek i tematów
instrumentalnych, inspirowany odkrytymi w pałacu
Mieroszewskich w Krakowie freskami z połowy XIX
w. O inspiracji i Beatrycze w swojej muzyce
opowiada Polskiej Agencji Prasowej.
PAP: Nazywa pan swój nowy album bardzo pięknie suitą
podróżną. Tym razem nie chodzi o dalekie podróże, lecz
zaledwie w okolice podkrakowskie; na czym zatem polega
urok tych niedalekich podróży?
Grzegorz Turnau: Nie traktowałbym tego zbyt dosłownie. Malowidła ścienne, które były
bezpośrednią inspiracją, nie są tu ilustracjami do przewodnika turystycznego. Są tylko pretekstem
do odwiecznych, i dosyć męczących, rozważań o tym, czym jest podróż, czym jest życie, czym jest
sen. Proszę mi wierzyć, w Grodzisku czy Tyńcu bywam nie częściej niż w Chicago czy Toronto.
PAP: Malarstwo zainspirowało muzyka, to prawdziwa korespondencja sztuk?
Grzegorz Turnau: Blisko 10 lat temu, podczas remontu w starym krakowskim domu przy ulicy Św.
Marka zostały odkryte na ścianach dekoracje malarskie z drugiej połowy XIX wieku. Malowidła
przedstawiają idylliczne widoki okolic podkrakowskich z ich ważnymi siedzibami takimi jak Tenczyn,
Ojców czy Tyniec. Jest ich siedem i tworzą pewien cykl. Pomyślałem, że mógłby on zostać
przetłumaczony na suitę muzyczną. I tak powstała ta płyta.
PAP: Nagrano na niej trzynaście utworów. Autorem większości tekstów jest poeta Bronisław Maj,
ale jest też wiersz Horacego w przekładzie Zygmunta Kubiaka i – zwanego Horacym północy –
Macieja Sarbiewskiego, a także jeden tekst pana autorstwa. Jest pan również również autorem
wszystkich kompozycji, aranżacji i producentem albumu.
Grzegorz Turnau: Teksty Maja sprawiają, że błaha z pozoru historyjka malarsko-muzyczna zyskała
drugie dno: jest próbą refleksji nad więzią z poprzednimi pokoleniami i niepozbawioną czarnego
humoru suitą podróżną. Jak mawia Bronek Maj, “nie mam już 46 lat”, więc mogę sobie pozwolić na
takie melancholie.
PAP: Pan, taki “krakowski” tym razem ku podkrakowskim okolicom kieruje swoją uwagę i serce.
Grzegorz Turnau: To nie jest płyta o Krakowie. Kraków istnieje tu jako miejsce, do którego nigdy
się nie dociera, pełni trochę rolę utraconego raju, a może nierealnej, arkadyjskiej krainy, ku której
można jedynie dążyć. To są widoki “w drodze” do Krakowa, a nie widoki z Krakowem w tle.
PAP: Ładny tytuł wybrał pan dla swego albumu “7 widoków w drodze do Krakowa”, choć ta
siódemka jest intrygująca, siedem, a dlaczego nie dziesięć widoków?
Grzegorz Turnau: Ten tytuł jest w pewnym sensie cytatem z Leszka Aleksandra Moczulskiego,
który 20 lat temu wydał tom pt. “70 widoków w drodze do Wenecji”. Leszek się zgodził, abym tę
melodię słów zapożyczył. A dlaczego nie dziesięć? Aż tak daleko się nie wybieram.
PAP: W wielu utworach gościnnie śpiewa Dorota Miśkiewicz…
Grzegorz Turnau: Bardzo ważną postacią jest Dorota. Swoim śpiewem, pełni ona rolę
przewodniczki. Trochę jak Beatrycze, trochę jak Leukonoe.
PAP: Pan jako muzyk często wyjeżdzający w trasy koncertowe musi być jednak pogodzony z
podróżowaniem? Czy Pan lubi ten stan „bycia w podróży”.
Grzegorz Turnau: Bardzo nie lubię, nigdy zresztą nie lubiłem. Od wielu lat walczę ze swoją
naturalną skłonnością do nieopuszczania stałej siedziby. Mam świadomość tej ułomności i dlatego
większość życia spędziłem na zmuszaniu się do różnych – związanych z moją działalnością –
przykrych zadań. Można powiedzieć, że wagabunda, wajdelota, truwer, turold (pamiętam tę
wyliczankę z liceum) powinien mieć podróż we krwi. A więc – nie jestem nomadą, nie jestem
bardem. Nauczyłem się tego – po prostu. Może pomógł mi w tym gen kierowcy? Od dziecka
uwielbiam samochody.
PAP: Do jakich miejsc pan podróżował ze swoją muzyką?
Grzegorz Turnau: To już kilkadziesiąt lat, więc sporo było tych miejsc. Co ciekawe – nigdy nie
byłem w Skandynawii. Zacząłem – dzięki Piwnicy pod Baranami – od zwiedzania Europy, jeszcze w
latach 80. Potem klasyczne trasy – Stany, Kanada. No i wiele europejskich miast. Ale – proszę mi
wierzyć – nie mam aspiracji do uczestniczenia w życiu kulturalnym wszystkich kontynentów. Moje
piosenki są mocno osadzone w języku polskim, nie sądzę, by mogły się sprawdzić w przekładzie na
angielski czy japoński. Była u mnie niedawno telewizja chińska. Jeździli za mną przez trzy dni.
Rozmawialiśmy, filmowali mnie na rowerze, w samochodzie, nad Wisłą, w Poznaniu. I potem słuch
po nich zaginął. Przyjąłem to z ulgą.
PAP: Płyta „7 widoków w drodze do Krakowa” ma podwójną dedykację: pamięci Janiny Garyckiej i
Piotra Skrzyneckiego oraz Luli i Mariuszowi Pędziałkom. Czy może pan powiedzieć więcej o
postaciach ku którym pan kieruje te dedykacje?
Grzegorz Turnau: Dedykacja dla Pędziałków jest oczywista – to oni odkryli malowidła, a on jest
wybitnym oboistą, grającym w moim zespole. A jeśli chodzi o Janinę i Piotra… Do cyklu “7
widoków…” włączyłem utwór, który kiedyś był śpiewany przez zespół Piwnicy w spektaklu
“Silviludia albo niedole Wazów”. Była to tzw. śpiewogra, oparta na starych kronikach i rozmaitych
historycznych źródłach, opracowana przez Janinę Garycką – szarą eminencję Piwnicy i najbliższą
przyjaciółkę Piotra. Ten hymn – “Wieśniacze życie” – nigdy nie został przyzwoicie nagrany.
Pomyślałem, że “7 widoków…” to dobre miejsce na jego utrwalenie, zwłaszcza że mówi o zaletach
sielskich okolic i o “cierniach” samego Krakowa. Wszystko to ma znaczenie symboliczne – dla mnie
to utwór o dzieciństwie (“wieśniacze życie”) i świecie dorosłym (“królów purpura”). Pomyślałem, że
uśmiechnę się tą piosenką – po latach – do dobrych duchów mojej młodości – Janiny i Piotra.
Rozmawiała Anna Bernat, Polska Agencja Prasowa
Grzegorz Turnau (1967) – pianista, wokalista, kompozytor i aranżer pisze i wykonuje piosenki od
ponad trzydziestu, a nagrywa je od ponad dwudziestu lat. Ukazało się piętnaście solowych
albumów z jego muzyką pisaną do wierszy różnych autorów, a także do jego własnych tekstów.
Jest także autorem muzyki do kilkudziesięciu spektakli teatralnych, programów telewizyjnych i
filmów. Otrzymał dziewięć “Fryderyków” – nagród polskiej fonografii. Artysta prowadzi bardzo
intensywną działalność koncertową, występując solowo, w duetach, składach kameralnych i z
własnym zespołem.
W nagraniu płyty „7 widoków w drodze do Krakowa”, której premiera jest 28 listopada, wokaliście i
pianiście towarzyszyli: Mariusz Pędziałek – odkrywca fresków – na oboju, Robert Kubiszyn na
akustycznej gitarze basowej, Cezary Konrad na perkusji, Robert Majewski na trąbce, a także Śląska
Orkiestra Kameralna pod dyrekcją Michała Nesterowicza. Zaplanowana jest też trasa koncertowa.