„Zawsze będę wychodził na pole. Niech se inni
wychodzą na dwór” – mówi w swoim wierszu
Andrzej Sikorowski, piosenkarz i autor tekstów
zespołu Pod Budą. Bo spór między krakowskim
„polem” i warszawskim „dworem” trwa od wieków.
Która forma jest lepsza? Która poprawniejsza? Zdaniem
prof. Bogusława Dunaja, językoznawcy z Uniwersytetu
Jagiellońskiego, obie są prawidłowe, a różni je zasięg
występowania. Nie jest błędem więc, jeśli napiszemy „na
pole” zamiast dominującego „na dwór”.
Regionalizmy dziwią tych, którzy po raz pierwszy rozmawiają z osobą z Krakowa lub odwiedzają to
miasto. Niektórym się podobają, niektórych rażą, a wręcz oburzają. Bywają przyczyną
nieporozumień. Pewna anegdota mówi np. o tym, jak turystka w Krakowie usiłowała kupić
kapustę. Aby to zrobić, weszła do warzywniaka i zapytała: „Czy jest kapusta?”, na co
sprzedawczyni jej odpowiedziała: -“A niech se pani przyniesie z pola” (na zewnątrz, przed
warzywniakiem).
Oprócz krakowskiego „na pole” szczególnie wiele nieporozumień budzą regionalizmy związane z
produktami spożywczymi, owocami i warzywami. Przyjezdnych dziwią m.in. „weki” (zamiast
„bułek”), „jarzyny” (zamiast „włoszczyzny”), „sznycle” (zamiast „kotletów mielonych”), „kwaśne
mleko” (zamiast „zsiadłego”), „grysik” (zamiast „kaszy mannej”), „kanapka” (zamiast „kromki”),
„chrust” (zamiast „faworków”), „czernice” (zamiast „jeżyn”). Tylko w Małopolsce „drożdżówka”
oznacza rozmaite (a nie tylko z drożdży) pieczywa, które mogą być np. z „borówkami” (zamiast
„czarnymi jagodami”) albo „ze serem” (zamiast „z serem”). Posiłek popijać można wodą „ze
sokiem” (a nie „z sokiem”).
Krakusa można rozpoznać również po tym, że mówi „we czwartek”, zamiast „w czwartek”, z półek
ściera prochy zamiast kurzu, choinkę często określa „dżewkiem”, na którym wiszą nie „bombki”,
ale „bańki”. W polach rosną zaś „bławatki” zamiast „chabrów”.
Prof. Dunaj wskazuje, że w regionalizmach nie ma nic złego. – Trochę regionalności nie zaszkodzi.
Nie ma też powodu, aby tępić regionalizmy, ponieważ stanowią tylko niewielki procent naszego
słownictwa i występują w każdym języku literackim – zwraca uwagę w rozmowie z PAP
językoznawca.
Dodaje również, że formy ogólnopolskie coraz bardziej się upowszechniają oraz że niektóre
regionalizmy wychodzą z użycia, ale na ich miejsce powstają nowe. Np. „kaszę tatarczaną” w
Krakowie już wyparła ogólnopolska „kasza gryczana”. Za to w ostatnim czasie językoznawcy
zarejestrowali, że słowo „fliziarz” (osoba, która układa flizy, płytki) można znaleźć tylko w
krakowskiej prasie. W pozostałych rejonach Polski osobę układającą płytki określa się
„płytkarzem”, „glazurnikiem” lub „kafelkarzem”.
Beata Kołodziej, Polska Agencja Prasowa